Jak dobrze , że mam strych. Mogę się schować , mogę zapomnieć o telefonie, mogę nie mieć zasięgu, mogę udawać że mnie nie ma. To mój azyl. Gdzie nikt nie szuka , bo wie że jest Ci dobrze. Celebruję każdą chwilę. Wsłuchuję się w ciszę. Teraz to trudne.
Chyba z premedytacją ostatnio sprzątam strych wolniej. Żebym mogła tam dłużej być i słuchać.
Jak dziadziu potrzebował pobyć sam ze sobą to pakował się i jechał w rodzinne strony. Po kilku dniach wracał, jakiś taki jaśniejszy. Babcia nie potrzebowała tego.
U dziadzia co w głowie to na języku. Babcia Go wtedy pod stołem kopała, żeby był cicho.
Lubię ciszę..tak trudno o nią ostatnio.